Do Polski nie dotarło jeszcze chrześcijaństwo. Po słowiańskiej ziemi przechadzają się dwie szamanki, które doglądają drzewek i krzewów owocowych. Kobiety nie mają żadnych cech, które umożliwiłyby łatwe przyporządkowanie do jakiekolwiek kultury czy narodowości. Za ich pośrednictwem słowiańska mitologia, intensywnie zgłębiana przez artystkę, nabiera uniwersalnego wymiaru.
Julia Woronowicz uwielbia kreować własne światy i reinterpretować kanon w sposób, który nikogo nie wyklucza. W jej najnowszym obrazie siostrzana wspólnota budowana jest na bazie pradawnego rytuału obierania mandarynek. Są to te same mandarynki, które współcześni turbopatrioci wpisali na listę tradycyjnych potraw świątecznych, obok karpia w galarecie i barszczu z uszkami. W tym bogato dekorowanym uniwersum własna biografia Woronowicz przeplata się z mitologią.
Autor tekstu: Tomasz Jan Szymański